Witajcie!Wróciłam choć trudno mi powiedzieć czy znów życiowy wir nie wciągnie mnie aż tak że zapomnę o blogu.....Niestety jestem taka że obowiązki stawiam ponad własne dobro i uciechy.Kiedyś już pisałam że na wile lat zarzuciłam haftowanie...by jakiś czas temu powrócić do tej wspaniałej pasji....teraz znów wiklinowy kuferek z akcesoriami hafciarskimi poszedł w odstawkę bo życie napisało mi trochę inny scenariusz...Niedzielne słonce wykorzystuje wraz z dziećmi...jeżdżąc z nimi na spacer rowerowy lub łowienie ryb nad naszym stawem....Ale powstało też kilka kartek haftowanych..szydełkowa serwetka...haftowana zakładka do książki...Niestety ma zdjęcia tylko karteczek haftowanych...reszta zdjęć nie zapisana na zewnętrznym dysku poszła w siną dal w sobotę gdy ja świętowałam z innymi matkami dzień matki.....Moja córeczka w tym czasie wykorzystując moją nieobecność pobuszowała w necie sprowadzając armagedon na mój komputer...padło wszystko...wirus zaszkodził nawet systemowi operacyjnemu i trzeba było instalować na nowo.Koszt prawie 500zł...Piękny dzień zapamiętam chyba do końca moich dni.....bardzo kosztowny dzień...oto zdjątka tych karteczek...jedna z nich powędrowała z życzeniami do wychowawczymi mego syna(8 marca) dostała tez zakładeczkę -kwiatek frywolitkowy.Druga wyfrunęła wczoraj z życzeniami dla znajomej z okazji jej ślubu
tło
niedziela, 3 czerwca 2012
Niebo z moich stron
Witajcie!Wróciłam choć trudno mi powiedzieć czy znów życiowy wir nie wciągnie mnie aż tak że zapomnę o blogu.....Niestety jestem taka że obowiązki stawiam ponad własne dobro i uciechy.Kiedyś już pisałam że na wile lat zarzuciłam haftowanie...by jakiś czas temu powrócić do tej wspaniałej pasji....teraz znów wiklinowy kuferek z akcesoriami hafciarskimi poszedł w odstawkę bo życie napisało mi trochę inny scenariusz...Niedzielne słonce wykorzystuje wraz z dziećmi...jeżdżąc z nimi na spacer rowerowy lub łowienie ryb nad naszym stawem....Ale powstało też kilka kartek haftowanych..szydełkowa serwetka...haftowana zakładka do książki...Niestety ma zdjęcia tylko karteczek haftowanych...reszta zdjęć nie zapisana na zewnętrznym dysku poszła w siną dal w sobotę gdy ja świętowałam z innymi matkami dzień matki.....Moja córeczka w tym czasie wykorzystując moją nieobecność pobuszowała w necie sprowadzając armagedon na mój komputer...padło wszystko...wirus zaszkodził nawet systemowi operacyjnemu i trzeba było instalować na nowo.Koszt prawie 500zł...Piękny dzień zapamiętam chyba do końca moich dni.....bardzo kosztowny dzień...oto zdjątka tych karteczek...jedna z nich powędrowała z życzeniami do wychowawczymi mego syna(8 marca) dostała tez zakładeczkę -kwiatek frywolitkowy.Druga wyfrunęła wczoraj z życzeniami dla znajomej z okazji jej ślubu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Karteczki śliczne, podziwiam umiejetności haftowania, wyszywania.
OdpowiedzUsuńJa tez na dłuższy czas musiałam porzucic swoją pasje, więc wiem jak to jest - mam nadzieję że wszystko dobrze sie ułoży, trzymam kciuki!
Pozdrawiam ciepło:)